Kilka tygodni temu pojechaliśmy z Amorem na dwu tygodniowy trening do bardzo prestiżowej Niemieckiej stajni sportowej. Będą z Niemczech mam jakiś syndrom mniejszości i brak pewności siebie, w siebie i w tego konia też. Wiele osób mi mówi, że powinnam bardziej w siebie uwierzyć, ponieważ z Amorem mamy świetny zespół. Jednak jak nie popaść w kompleksy, gdy naszymi sąsiadami w boksie po lewej potomek Damon Hill'a, a z prawej potomek Chacco Blue... Przecież te konie są warte tyle kasy, jak są źrebakami, a co dopiero jak te konie już zdobyły dla swoich właścicieli Rolexy. Można popaść w małą opresję zwłaszcza patrząc na mojego grubego,leniwego kucyka, który skacze przeszkodę dosłownie z zamkniętymi oczami Wiecie co nam weterynarz kiedyś powiedział ? Amor mu przypomina takiego rozkapryszonego, grubego nastolatka, oglądającego TV i nie chcącego ruszyć dupska do pracy... A tamte wszystkie konie sportowe co rywalizują np. Codex One, Taloubet Z, Colorit, Valegro, Glock's Zonik itd... One mają we krwi zwycięstwo lub wysokie noty. Wrodzony piękny ruch, charakter, wygląd. Przecież te konie wyglądają jak z okładki na zeszycie. Wyobraź sobie pole samych czerwonych maków i jednego żółtego tulipana po środku. Ten żółty kwiatek to Ja i Amor. Co mogę powiedzieć o Amorze, prócz tego jak pięknie ujął to weterynarz? Amor jest dla mnie i tak najpiękniejszym koniem. On ma coś w sobie więcej, niż te wszystkie konie sportowe. Amor ma charakter, osobowość, własne zdanie... Wyróżnia się, spośród tych czerwonych kwiatów. Jest jedyny w swoim rodzaju i często niedoceniany na pierwszy rzut oka. Tak też było w tej stajni sportowej. Ludzie można powiedzieć, że nas nie wyśmiali tylko dlatego, bo ja w tej stajni pracuję. Tak po Niemiecku myśląc- Jeździsz na sławnych koniach, to umiesz jeździć- Plus wszyscy się tam przyjaźnimy i każdy chętnie podzieli się ze mną swoim doświadczeniem, aby moja jazda konna była jeszcze lepsza i Amor, również dużo lepiej zaczął chodzić :) Już drugiego dnia idąc na halę z Amorem i wsiadając nagle pojawił się tłum gapiów, aby zobaczyć jak Amor się rusza itd... Już po 15 min wzięli nas w obroty i kazali wydłużyć puśliska o 6 dziurek w dół, założyć ostrogi, poprawić dosiad, zmienić ułożenie moich rąk. Gdy kazano mi tak się przejechać to myślałam, że jeszcze 5 sec. a zdechnę na tym koniu... Nie umiałam wyjechać narożnika, koła, o wolcie zapomnij! Po treningu ze mnie i Amora po prostu lało się... Czym prędzej zdjęłam sprzęt i pobiegłam z Amorem na myjkę, aby spłukać cały ten pot. Odkręciłam Amorkowi ciepłą wodę i patrzałam jak rozluźnia się pod wpływem ciepła, które leje mu się na grzbiet. Pierwszy raz widziałam nie rzucającego się Amora na myjce. Teraz już wiem, że to zawsze chodzi o wodę. Amor nigdy wcześniej nie był kąpany w ciepłej wodzie, tylko w zimnej. Taki z Amora to taki Francuski piesek, że on się kąpać w zimnej wodzie nie będzie.
![](https://static.wixstatic.com/media/cb861d_f996d7eac3be47379da7d9c83cd65c09~mv2.jpg/v1/fill/w_496,h_662,al_c,q_80,enc_avif,quality_auto/cb861d_f996d7eac3be47379da7d9c83cd65c09~mv2.jpg)
![](https://static.wixstatic.com/media/cb861d_7e3de642faf64e35a92fbd3bd8ae8564~mv2.jpg/v1/fill/w_496,h_662,al_c,q_80,enc_avif,quality_auto/cb861d_7e3de642faf64e35a92fbd3bd8ae8564~mv2.jpg)
Z mokrym koniem poszłam zwiedzić całą stajnię i na trawę :)
![](https://static.wixstatic.com/media/cb861d_db911cb7294b4be798707a5030dbbcd0~mv2.jpg/v1/fill/w_720,h_720,al_c,q_85,enc_avif,quality_auto/cb861d_db911cb7294b4be798707a5030dbbcd0~mv2.jpg)
Na sam koniec dnia Amor dostał swoją kolację i zadowolony mógł odpocząć w boksie. Bardzo mi się podobała obsługa w tej stajni. Co dziennie dostawa siana lub sianokiszonki. Wszystko według zaleceń właściciela konia. Ja poprosiłam, aby Amore był karmiony sianem w siatce oraz 1/2 jego musli z garścią Lucerny. Wszystko bardzo ładnie podane, zawsze o tej samej godzinie.
Kolejnego dnia, przyjechałam do stajni na 06:00 i zajęłam się końmi z mojej chwilowo zastępczej drugiej pracy i tak pracowałam sobie do 14:00. Za każdym razem, gdy przechodziłam koło boksu Amora to dawał znać rżąc, że On tam jest i najlepiej jakbym się nim zajęła :)
Amor miał wykupiony ekstra serwis i co dziennie wychodził na 40 min do karuzeli :)
![](https://static.wixstatic.com/media/cb861d_cdd06aa7b92f41cf94b57c5335a3c913~mv2.jpg/v1/fill/w_720,h_720,al_c,q_85,enc_avif,quality_auto/cb861d_cdd06aa7b92f41cf94b57c5335a3c913~mv2.jpg)
Po pracy, poszłam do drugiej pracy i postanowiłam, że wylonżuje wszystkie konie, w tym Amora. Każdego z koni wypięłam na wypinaczach trójkątnych, które bardzo polecam w pracy na lonży :D
![](https://static.wixstatic.com/media/cb861d_93791f913eab49349fbe9bd30c8b46aa~mv2.jpg/v1/fill/w_720,h_720,al_c,q_85,enc_avif,quality_auto/cb861d_93791f913eab49349fbe9bd30c8b46aa~mv2.jpg)
Można powiedzieć, że każdy dzień się powtarzał. Rano praca, po południu kolejna praca, zajmowanie się Amorem. Nie chcę pisać o rutynie, a o treningach.
Kolejny nasz trening ujeżdżeniowy odbył się z szefem tej Niemieckiej stajni. Mega zaszczyt, bo ten facet nie trenuje, a sam bardzo wiele osiągnął. Pokazał nam kilka fajnych trików, które pomogą mi w pracy z Amorem. Moją i Amora pietą Achillesową jest zebranie. Amor przez budowę nigdy nie będzie "paradnie" wyglądał jak większość koni pracujących w zebraniu. Jednak po długiej,porządnej rozgrzewce zaczyna odpowiadać na moje pomoce do zebrania. Jednak noszenie głowy w ustawieniu to nie jest nasz największy problem. Myślę, że najwięcej trudności sprawiają nam przejścia w ustawianiu, zabraniu, bez zaburzenia rytmu,taktu itd.. Zwłaszcza kłus-galop, galop- kłus,galop-stęp, kłus-stęp i stęp- zatrzymanie. Dzięki 2 tygodniowemu treningowi Amor zmienił się nieziemsko. "Trudności" zostały już tylko w cudzysłowiu. Wszystkie skazówki trenera wzięłam sobie bardzo deo serca i zaczęłam się nad tymi elementami skupiać znacznie bardziej, czyli ręka tu, noga tutaj, półpadary, aktywnie itd... Kolejnego dnia czekał nas pierwszy trening skokowy. Amor chodził tragicznie... Cały czas mi się zatrzymywał przed każdą przeszkodą, nawet takim 30cm krzyżaczkiem, a gdy tylko dodawałam łydki przed przeszkodą, to po przeszkodzie zaczął dzikim galopem biegać w kółko... To nie był nasz dzień... Jenak tym razem trener skokowy poprowadził nam trening na krzyżaczku. Może na dobry początek opiszę wam mój problem.
1. Koń pędzi na przeszkodę i nagle pojawia się wyłamanie.
2. Koń pędzi na przeszkodę i po przeszkodzie.
Trener skokowy powiedział mi co ja mam robić.
Najpierw pracowaliśmy nad tym, aby koń zaczął za wszelką cenę przeskakiwał przeszkodę. Miałam go pilnować i nawet jak się zatrzyma przed przeszkodą, to mam ją skoczyć ze stój. Tak też pracowałam, aż Amor zauważył, że dzisiejsze jego Amorzenie nie wyjdzie i zaczął chętnie skakać wszystko co trener nam ustawił. Jednak nadal pozostał nasz odwieczny problem z pędzeniem na przeszkodę i po przeszkodzie. Trener narysował mi linie na ziemi przed przeszkodą po linii, tym samym wyznaczając miejsce zatrzymania, cofnięcie, pogłaskanie i jeszcze raz. Tak pracowaliśmy przed i po przeszkodzie, aż miałam pełną kontrolę nad Amorem. Dostaliśmy ćwiczenie, a właściwie zadanie... Mamy skakać co dziennie po kilka oddanych skoków. Takie małe krzyżaczki (30cm), aż do uzyskania pełnej kontroli i prawidłowego rysunku prowadzenia konia na przeszkodę. Nasz plan treningowy na tydzień wyglądał następująco: 3 razy w tygodniu skoki, 1 lonża i 3 razy ujeżdżenie. I cały tydzień ciężko pracowaliśmy nad
1. Przejściami
2. Zebraniem
3. Posłuszeństwem na skokach
Kolejny tydzień minął i Nasza ciężka praca zaczynała przynosić pierwsze widoczne efekty. Bardzo mnie to cieszyło, ponieważ nasz wyjazd nie był tylko treningiem dla konia, ale również dla mnie, aby przetrzepał mi skórę porządny trener oraz sprawdzenie, jak się odnajdę w treningach po Niemiecku xD
Dwa dni przed wyjazdem do domu. Moja szefowa, co startuje na zawodach rangi Światowej, postanowiła mi poprowadzić trening. Słuchajcie... Kazała mi wypiąć strzemiona i katowała mnie tak przez 20 min. BYŁO WARTO. Pracowaliśmy nad poprawnym zagalopowaniem. Amor po 10 min wykonywał to zagalopowanie bardzo, bardzo dobrze. Kiedy ja już nie mogłam, to od mojej szefowej słyszałam cały czas weiter, weiter, weiter!!!! WAJTA xD
Ostatni dzień pobytu w tym raju spędziliśmy na spokojnej jeździe rozluźniającej, kąpieli, grzanie zadku w solarnium, czekając na transport od Pawła Dąbrowskiego :)
![](https://static.wixstatic.com/media/cb861d_2c87ac3151a6433780e05f8f6577d591~mv2.jpg/v1/fill/w_960,h_960,al_c,q_85,enc_avif,quality_auto/cb861d_2c87ac3151a6433780e05f8f6577d591~mv2.jpg)