SZACUNEK------------> SPACER Ps. Pod koniec notki napiszę pewną historię poznanej przeze mnie klaczy, która zabiła własną właścicielkę w boksie ale najpierw zapraszam do przeczytania tego wpisu by lepiej zrozumieć tą historię :) Na szacunkiem u konia musimy pracować co dziennie. Są konie różne. Takie umiejące chodzić na kantarze, mające respekt do człowieka, konie które dobrze zostały wychowane od źrebaka, nigdy nie zostały skrzywdzone. 1.Są konie również takie, które się boją na spacerach, są bardzo bojaźliwe. Jak sobie z tym radzić, żeby koń czuł się przy nas bezpieczny i zrelaksowany. 2.Konie nie umiejące chodzić na kantarze, czyli jak sobie radzić z koniem, który idzie metr prze de mną i to koń wyprowadza mnie na spacer? 3. Konie, które nie mają szacunku do człowieka. Mój koń się pcha na mnie, podgryza. 4. Koń, który ucieka ( Moim zdaniem najtrudniejszy przypadek). Może zacznę od 1 czyli o bojaźliwych koniach na spacerach. Konie to zwierzęta płochliwe, każdą małą rzecz widzą kilkukrotnie większą niż ludzie, boją się drapieżników. Po mojej wieloletniej obserwacji zachowań koni zauważyłam, że konie jak coś zobaczą "strasznego" to nastawiają czujnie uczy, sapią jak smoki,robią się 3 razy większe ( kiedy mają zagrożenie z przodu) idą dalej ( kiedy koń ma zagrożenie z boku) zaczyna wyginać głowę w stronę zagrożenia i jego ciało wygląda jak rogali, napinają się mięśnie brzucha i koń jest gotowy do ucieczki aż koń ma zagrożenie za sobą i nagle wystrzeliwuje jak torpeda do przodu, nie patrząc czy człowiek stoi czy leży już pod końskimi kopytami. Konie boją się mieć zagrożenia za sobą. Dlaczego? Cofnijmy się trochę do historii dzikiego konia. Kiedyś dziko żyjące konie nie miały ludzi, którzy mogli by jakiegoś wilka,czy lisa przepędzić i ochronić konia. Drapieżnik zawsze skrada się od tyłu konia a przy ataku atakuje zad,słabiznę, tylne kończyny. Koń jako potencjalna ofiara kiedy ma prawo do ucieczki to ucieka, koń atakuje tylko wtedy kiedy boi się i nie ma żadnej drogi ucieczki. Dlatego kiedy mamy bojaźliwego konia i koń coś sobie upatrzy, że w tamtych krzakach stoi pewnie jakiś wilk i go zaraz zje bo tam w tych krzakach coś szelesta to naszym zadaniem nie jest ciągnięcie konia i szarpanie,żeby koń ruszył się i szedł dalej a pokazanie mu, że w tych krzakach nic nie ma. Postaram ci się to zobrazować. Idziesz sobie z koniem na spacer i nagle zaczyna wiać wiatr a koń podskakuje i stoi jak na szpilkach, wlepia gały w te krzaki ( zachowanie wyżej wymienione) Co powinieneś zrobić w takiej sytuacji ? Najważniejsze to poświęcić swój czas i użyć swojej cierpliwości. Nie idź z koniem dalej bo jesteś narażony na to ,że koń może na ciebie wskoczyć. Podejdź pomału z koniem do tego strasznego miejsca, mów do konia, poklepuj go. Możesz odsłonić mu te krzakocie i pokazać ,że tam nic nie ma. Kiedy poczujesz, że twojemu koniowi opadają emocje, możesz zrobić kilka kroków dalej w celu sprawdzenia czy koń się boi dalej lub nie. Dlaczego opisałam tą sytuację w wpisie o szacunku. A to dlatego, że to jak nasz koń na nas wskocz to nie jest oznaką,że nie ma do nas szacunku, koń się boi. Zacznijmy od tego, że koń to tylko zwierze. Zwierze z swoimi dzikimi instynktami, których człowiek nie zabije nigdy nawet trzymając konia w boksie całe życie. Dzięki "problemom" napotkanym na swojej drodze, stosując się do moich rad pokażesz swojemu koniowi, że jesteś Alfą i pierwszy idziesz " obadać" sytuację i pokazujesz swojemu stadu, że tam nic groźnego nie ma ( BO alfa dba o bezpieczeństwo swojego stada, nawet tego dwu osobowego). 2. Ten przypadek jest typowy do nie okazywania szacunku człowiekowi. TO TY WYPROWADZASZ KONIA,NIE KOŃ CIEBIE ! Ucząc Amora szacunku pod czas spaceru zawsze brałam ze sobą mój bacik szkoleniowy ( przedłużenie ręki), kiedy Amor zaczynał mnie wyprzedzać i chciał wyprowadzać mnie to było szarpnięcie za uwiąz, jeżeli to nie pomagało to było zatrzymanie i cofanie konia o 3 kroki do tyłu, jeżeli koń złośliwie idzie dalej prze de mną, wtedy używałam mojej przedłużonej ręki i lekko klepnęłam Amora po klacie, jeżeli widziałam ogromne nieposłuszeństwo były to 3 klepnięcia o wzrastającej sile,zatrzymanie,cofnięcie , ponowne ruszenie do przodu ze słowami "pooooooo maaaaaaaału" (z naciskiem na samogłoski o i a- konie nie rozumieją zdań, tylko pojedyncze słowa, a jeżeli masz wrażenie,że koń rozumie zdanie, to nie rozumie... ale słyszy i rozumie twoją tonację głosu) Dlaczego wszystko na 3 ? 3 kroki w tył, 3 klepnięcie przedłużeniem ręki ? A to z prostej przyczyn Amora prowadzący kowal powiedział mi na początku naszej współpracy i początku mojej pracy z Amorem, że konie karcimy tylko 3 razy bo 4 to już jest wyładowywanie naszych emocji. 3. Kolejna oznaka,że koń nie ma do nasz szacunku. Koń nie ma prawa nas gryźć, podgryzać. Jeżeli zaczyna to robić ja wychodzę z założenia,że trzeba to tępić jak robale w mieszkaniu. Pracując z Amorem i tępiąc jego wszystkie zachowania między innymi podgryzanie i gryzienie potrzebowałam w początkowej fazie pomocnika. Szłam z koniem spokojnie, do przodu, koń był lekko za mną, przedłużenie ręki miałam w dłoni ( Przedłużenie ręki trzymamy zawsze po tej stronie gdzie znajduje się koń) nie byłam w stanie wyczuć kiedy Amor chce mnie chlasnąć w rękę. Kiedy mój pomocnik (moja mama) widziała, że Amor zbliża się do mojej ręki z pyskiem mówiła mi teraz a ja się ostro zatrzymywałam i głośno,bardzo agresywnie mówiłam "EJ!", podnosiłam przedłużenie ręki to mojego pasa i cofałam konia o 3 kroki do tyłu ( konia cofamy po to ,żeby pokazać koniowi naszą władzę nad koniem. W historii dzikich koni, weźmy sobie walkę 2 koni można zaobserwować, że przegrany koń zawsze cię cofa pokazując z pokorą ,że jest przegrany) 4. Najgorszy ze wszystkich, czyli uciekanie. Mówię od razu,że nie jestem ekspertem w tej dziedzinie bo do dzisiaj dalej próbuję zrozumieć dlaczego koń ucieka z uwiązem jak nic się nie dzieje. Opowiem wam o przypadku Amora bo tylko znam jednego konia uciekającego na kantarze, czyli swojego konia. Zauważyłam,że idąc na spacer z Amorem lub wyciągając go z karuzeli a Amor stanie w jakimś niewygodnym dla mnie miejscu i chcę go odwrócić ciągnąc za uwiąz i napierając to Amor mi ucieka. Ok wiadome jest to,że jak my pchamy konia to koń pcha się na nas ( pewnie nie raz zauważyłeś tą reakcję jak koń cię nadepnie ty pchasz konia a koń wesolutko cały ciężar przenosi w twoją stronę akurat na tę kopyto pod którym znajduje się twoja stopa) W początkowej fazie prazy z Amorem uciekanie było codziennością, tym zachowaniem pokazywał mi,że nie ma do mnie szacunku i nie łączy nasz żadna więź. Dlaczego użyłam słowa więź ? A to dlatego,że miałam 2 upadki z Amora. Pierwszy z nich jak Amor przeskakiwał płot ze mną na grzbiecie ( Ledwo jak się poznawaliśmy. Początkowa praca) w locie spadłam bo nie byłam na to gotowa i płot był za wysoki jak na tamtejsze moje umiejętności no i zaliczyłam piękną glebe w krzaki malin a koń uciekł. Nie było po między nami żadnej więzi bo znaliśmy się może z miesiąc aleee gdy po 2 latach miałam z Amorem na skokach niebezpieczny upadek ( możecie poszukać filmik gdzieś niżej na stronie bo dodawałam) to gdy Amor wstał a ja leżałam dalej na ziemi, koń nie uciekł,stał przy mnie i schylił głowę. Miałam wrażenie jakby chciał sprawdzić czy nic ze mną się nie stało, czy żyję. Może to dziwne bo koń nie ma uczucie kocham cię, dbam o ciebie a już zwłaszcza wałachy czy ogiery. Gdyby Amor był klaczą ta syt. nie była by dla mnie aż tak dziwna, ponieważ- wróćmy ponownie do dzikich zachowań konia. Klacze mają instynkty macierzyńskie, dbają o swoje źrebięta i człowieka mogą potraktować jako swoje źrebię i dbać o człowieka jak o swojego źrebaka a ogiery (wałachy- koń wałach nie wie,że nie jest ogierem) w stadzie są tylko do rozpłodu, do niczego więcej. Także dlaczego Amor tak się zachował, dlaczego nie uciekł po naszym upadku? Dlaczego sprawdzał czy ze mną jest wszystko dobrze? Uważam,że ludzie nie odkryli wszystkich zachowań ogierów ( wałachów) Ludzie uważają,że ogier jest naładowanym testosteronem czymś do zapładniania i jest nadpobudliwy psychicznie i fizycznie. Wracając do tematu uciekania na uwiązie. Jeżeli my pchamy konia to on się pcha na nas a jeżeli my ciągniemy konia w swoją stronę, to koń ciągnie nas w swoją stronę. Proste. PRacując z Amorem nie tylko pod siodłem ale i też z ziemi zawsze uważam ta to, żeby nie ciągnąć konia do siebie bo koń mi ucieknie. Co mogę polecić jako rozwiązanie? Tylko jedno spróbować nie ciągnąć za uwiąz, nie robić nerwowych ruchów, niech napięcie nie wzrasta. Wszystko rób na największym luzie, nie śpiesz się to jest tylko czas i daj koniowi luźny uwiąz, niech poczuje się na luzie, niech czuje,że nit go nie ciągnie to on nie będzie ciągną ciebie :)HISTORIA: Odbywając staż w Polskiej klinice dla koni spotykałam różne konie i ich zachowania. Dzięki tym koniom mogłam poznawać ludzi, sprawdzać moje podejrzenia tym samym łapiąc nowe oświadczenia. Najbardziej jednak smucił mnie fakt ten,że spotkałam bardzo dużo sławnych koni od sławnych Polskich jeźdźców i najbardziej przykry widok był taki,że te konie nie wiedziały co to czułość i miłość bijąca od człowieka dla konia. Te konie były niegrzeczne i zaczepliwe ale nie dlatego,że to był ich chamski charakter i nie miały szacunku dla człowieka a dlatego,że chciały zwrócić na siebie uwagę. Kiedy głaskałam te konie one nie wiedziały co sie dzieje, były przestraszone ale domagały się o więcej one same nie wiedziały dlaczego, to było takie dla nich nowe doświadczenie, czyli takie,że człowiek zwracał na nie uwagę jak po prostu stały w boksie i nie pracowały pod siodłem. Były po prostu końmi. Ale nie o tych koniach chciałam ci opowiedzieć. Kiedyś przyjechała klacz do kliniki w opłakanym stanie. Wsadziła sobie nogi w deski od boksu i obskubała je aż do kości. Koń wyglądał bardzo normalnie, grzeczny na spacerze i obsłudze ale załoga dostała polecenie,że jak ta klacz wpadnie w panikę mam ją puścić , niech ucieka i ratować swoje życie. Było to dla mnie bardzo dziwne bo zazwyczaj jak jakiś koń świrował na spacerze to mieliśmy go za wszelką cenę nie puszczać. A z boksu po prostu wyjść i poczekać aż koń się uspokoi i ponownie wejść. Do tej klaczy mieliśmy inne polecenia. Klacz prawie rok stała w klinice, poznawaliśmy ją i jej historię. Okazało się,że klacz miała kochający dom, właścicielkę. Młodą dziewczynę taką w moim wieku, dziewczyna miała kochających ją rodziców, była jedynaczką. Rodzina trzymała konia w swojej małej przydomowej stajni. Czy to nie jest marzenie każdego z nas, rano wstajesz ,otwierasz okno i widzisz wypasające się swoje konie na łące przy wschodzie słońca. Klacz przyjeżdżając do kliniki już nie miała swoich starych właścicieli, domu w którym czuła się dobrze. Jej nowym domem była fundacja. Dlaczego ? już ci opowiem. Klacz miała ogromne stany lękowe, była zabójczo bojaźliwa, jak wpadła w panikę potrafiła zrobić sobie krzywdę jak i komuś. I tak też był tamtym nieszczęsnym razem. Młoda dziewczyna weszła do boksu swojego ukochanego konia i klacz wpadła w ślepą panikę tak mocną,że przewróciła dziewczynę na ziemię i zadeptała ją na śmierć. Dziewczyna zginęła pod kopytami swojego konia. Rodzice oddali konia do fundacji. Może ktoś pomyśli ale pojebani rodzice, oddali konia bla bla bla a co ty byś zrobiła/ zrobił szukając swojej jedynej córki, aż w końcu patrzysz do boksu konia a tam leżą zwłoki twojego jedynego dziecka ? Nie mogli patrzeć dłużej na tą klacz i ją oddali. Uważam,że to bardzo mądrzy i o dobrym sercu ludzie bo spotkała ich tak wielka tragedia śmierć jedynego dziecka a jednak postanowili tą klacz oddać do fundacji, podarować jej nowy dom a nie zgotować sami wiecie jaki los w rzeźni aby ten koń zginął jak ich córka. Koń po tym całym zdarzeniu gdy już mieszkał w fundacji ponownie wpadł w panikę i wsadziła sobie nogi w boks i się tak mocno okaleczyła i trafiła do nas. Pisze o tym dlatego bo chcę cię uświadomić, że koń to nie tylko 800 kg. czystego piękna ale to też 800 kg maszyny do zabijania. To że się z koniem dogadujesz i uważasz ,że on cię kocha i tylko ciebie to mówię ci,że tak nie jest. Możesz się z koniem dogadywać, możesz go darzyć zaufaniem ale proszę cię tylko o jedno. Nie darz swojego konia 100% zaufaniem,że ci nic nie zrobi. Koń to tylko dzikie zwierze, które zadomowiło się w otoczeniu miejskiej dżungli.
