Jak zdobyć szacunek w oczach konia -----------> BOKS Zaczynając pracę z Amorem bardzo szybko zauważyłam,że Amor nie zna pojęcia szacunek. Ciorał ludźmi i miał wyrypane. Jak mi się udało osiągnąć szacunek u Amora ? Nic prostszego. To co teraz napiszę jest uniwersalne, sprawdza się w przypadku różnych koni ale tylko i wyłącznie przy systematycznej pracy. Nic nie przychodzi od ręki na sukces trzeba sobie zasłużyć. Koń jest tym co kochamy, a to co kochamy jest w stanie nas najszybciej zabić. Wróćmy trochę do hierarchii w stadzie. Koniem alfa zawsze jest klacz, ona rządzi stadem i to właśnie ona opiekuje się swoim stadem,ona szuka pożywienia, ona je pierwsza, ona daję bezpieczeństwo. Zadaniem właściciela konia jest stać się w oczach naszego przyjaciela przywódczynią stada, czyli ALFĄ. Musimy naszemu koniowi zapewnić,bezpieczeństwo,pożywienie i miejsce do spania. Zaczynamy. W wychowaniu Amora nigdy nie używałam siłowych rozwiązań, dostał czasami klapsa w zad w ramach podporządkowania się bo dziwaczył ale nigdy nie było lania batem, bicia konia po pysku bo gryzie czy się źle zachowuje lub po prostu jest ciekawski. Zaczynając pracę nad szacunkiem zaczynałam od boksu. Jedzenie w przypadku Amora było najgorsze. W wcześniejszych domach Amor dostawał smakołyki,marchewki itp. z ręki za nic. I tym sposobem został rozpieszczony, nabawił się narowu grzebania nogą w ziemi ( Tak to jest narów), stał się nachalny,bezczelny i agresywny dlatego wybrałam boks jako pierwsze miejsce gdzie będę uczyła konia szacunku do mnie. Zawsze w stajni byłam w porze wieczornego karmienia, przygotowywałam Amorowi wyborowe jedzenie. Coś innego niż owies z musli (standard) dodawałam do wieczornego karmienia, buraki,marchew,otrąb,miód. Dlaczego? Ponieważ chciałam,żeby koń mnie kojarzył z czymś przyjemnym, z kimś kto przynosi smaczne jedzenie ( w oczach konia osoba, która znalazła smaczne pożywienie) To pozwoliło mi zapunktować w oczach konia i być już o pół kroku do bycia alfą w naszym dwu osobowym stadzie. To nie wszystko. Wchodząc z jedzeniem do boksu Amora była narażona na ogromne niebezpieczeństwo ze względu na to,że Amor wskakiwał na mnie przednimi nogami,pchał się i zębami łapał mnie za ramię lub w okolicach głowy. CO ja wtedy robiłam. Z bardzo groźnym spojrzeniem patrzałam się Amorowi w oczy i kazałam odsunąć się Amorowi. Wyjść z mojej strefy. Po dłuższej chwili Amor odpuszczał i wsypywałam jedzenie do żłobu. To nie wszystko, koń jak koń a Amor to w szczególności nie będzie stał spokojnie jak w jego żłobie jest JEGO jedzenie, które JEMU się należy, bo ON jest głodny. I ponownie pchał się na mnie z paszczą i kopytami. Moją reakcją było odsuwanie go ręką ( tak żeby mnie nie ugryzł) i pokazanie koniowi, że "jem" pierwsza JA. Nachylałam się nad żłobem i udawałam ,że jem mieszając mu kolację. NIEEEEEEEE Amor nie stał spokojnie, tym samym on się pchał na mnie 5 razy bardziej a ja go ponownie odpychałam z groźnym spojrzeniem tak długo aż wyczułam tę 0,5 sekundową jego reakcję ,że odpuścił. OD RAZU odchodziłam od żłobu i pozwalałam mu jeść. Tym zachowaniem mogłam być aż o jeden cały krok bliżej bycia Alfą. Koń w boksie czuję się Bogiem. To jest jego miejsce spoczynku. Dlatego my jeźdźcy nie powinniśmy wchodzić do końskiego domu z buciorami, bo koń może sobie tego nie życzyć. Co też byś chciał,żeby jakiś obcy wchodził ci do pokoju z buciorami i nagle rządził twoim pokojem i tobą, rozkazywał ci,gdzie masz stać,przesunąć się, szarpałby cię i bił (często spotykane) ? Pewnie,że nie dlatego jeżeli my okażemy szacunek naszemu koniowi on okaże nam. Boks to jego strefa ale musimy go nauczyć akceptacji nas w jego strefie. Dzisiaj jestem alfą w naszym 2 osobowym stadzie i jutro nagram film odnoszący się do mojego dzisiejszego wpisu. To na tyle w dzisiejszej notce. Mam nadzieję,że choć trochę oświetliłam ci umysł. Właśnie zrodził mi się pomysł na kolejną notkę czyli, dlaczego stosuję się od dłuższego czasu do twoich rad a mój koń dalej ma mnie w nosie
