
ROPA,ROPA,ROPA W KOPYCIE! Co wiemy o ropie ? Co powinniśmy wiedzieć i jak z tym walczyć !? Opowiem wam historię moją i Amora jak my walczyliśmy z tą ropą w kopycie. Piękny nowy dzień,słońce świeci, ptaki śpiewają. Wybieramy się z ekipą na stajnie. Dzień zaczyna się dokładnie tak samo. Przebieramy się z 30 min w siodlarni, gdzie szykujemy również sprzęt,śmiejemy się, jemy czekoladę i gadamy. Każda z nas niesie sprzęt pod boks swojego konia. Łapiemy za uwiązy i idziemy na padoki gdzie nasz konie chodzą. Widzę Amorka i wołam go a w ręku mam smakołyk. Słyszę rżenie ale do mnie nie podchodzi i takie było to dla mnie dziwne bo zawsze podchodzi... Hmmm okay tak sobie pomyślałam, poszłam po niego i zaprowadziłam go do boksu, wyczyściłam i osiodłałam. Gdy wyprowadzałam Amora ze stajni coś dziwnie szedł ale pomyślałam sobie a może się gdzieś przed chwilą uderzył i go coś zabolało. Wsiadłam na maneżu i czuję,że idzie źle. Zsiadłam i wzięłam go na lonżę. Nie było kulawizny... wołam Julię i ona też nic nie widzi prócz lekkiego usztywnienia w lewej przedniej nodze. Ok. to Amor masz wolne i poszedł na padok do reszty koni. Ściągam go wieczorem i patrzę a on ledwo idzie. Byłam przerażona... Zawsze jestem jak coś się dzieje mojemu koniowi to potrawie się rozpłakać ale jak widziałam zgon konia, martwego konia to podchodzę do tego neutralnie. Pobiegłam do właścicielki stajni czy może spojrzeć co to może być i ona kopystką wydłubała brud, który okrutnie śmierdział jak się powąchało. Mówi do mnie z uśmiechem to ropa w kopycie ok. tyg. koń będzie stał tu masz gumowego buta i czeka cię moczenie kopyta w riwanolu. No dobrze, musi być ten pierwszy raz tak pomyślałam. Wieczorne moczenie kopyta po 40-60 min i opatrunek na noc. Amor jak taka sierota życiowa usilnie próbował zrzucić buta wylewając riwanol na wszystkich i wszystko... Amor dostał areszt domowy i wychodzi na dwór tylko na 5 godzin sam na małym padoku. Minął tydzień a koń co raz bardziej kulawy. Nogi jak balony, zero ropy,gorące kopyto i co tu robić. Dzwonię do kowala. Powiedział mi od czego się wzięła ropa w kopycie czyli od podbicia ponieważ zaryzykowaliśmy w trakcie strugania i krócej go przycięliśmy w celu korekcji krzywizny. Kowal zalecił mi okłady z kiszonej kapusty oraz z gniecionej lub powiedział,że mogę ugotowane otręby wsadzić do gumowego buta i go w tym trzymać ( czyli tańsza wersja bo riwanol jest drogi) Ok. Robiłam okłady rano z otrąb i kapusty a na noc riwanol i opatrunek z pampersa + bandaże gdzie wlewałam dodatkowo riwanol... Mija kolejny tydzień... czyli 2 tyg. a mój koń dalej nogi jak balony i mocna kulawizna, nawet nóg do czyszczenia nie chciał dawać... Czas wezwać weterynarza... Dzwonię po weta, przyjeżdża i zrobił ujście w kopycie dla ropy, która dalej nie wyszła ! Także 3 tygodnie cierpienia dla mnie i konia ! Po 3 tygodniach zmory nadszedł ten piękny dzień ,patrzę koń nie kuleje,biega z rozwalonym opatrunkiem. Nooo to jestem w siódmym niebie. Ropa wyszła piętką <3 Z dnia na dzień koń przestał kuleć. Dałam mu jeszcze tydzień wolnego zanim zaczęłam go brać pod siodło. Akurat była Wielkanoc i jechaliśmy konno święcić koszyczki ( Byłam w TV) nie trudno było przeoczyć mojego konia bo jako jedyny przez całą drogę był raz piaff a raz pasaż... Wróciłam do stajni, była imprezka :D Amor miał na drugi dzień wolne a na 3 dzień wsiadam iiiiiiiiii??????? I koń mi znowu kuleje... ;O Ja już załamka totalna... Co jest !? Zrobiłam mu 3 dni wolnego i wsiadłam na Amora i super nie kuleje w stępie tylko za kłusowałam a Amor prawie zadem usiadł na ziemie i jedną tylną nogą walił o drugą !!!!!!!! JA już byłam przerażona... Chrupało coś tam i mówię noooo świetnie stawy mu siadły... koniec kariery,koniec wszystkiego... Czas zadzwonić po weta ale innego tym razem ... 3 dni przed przyjazdem weterynarza zauważyłam sporą kreskę na lewej tylnej nodze na piętce no mówię super sieroto znowu się skaleczyłeś... Przyjechał wet. i mówi. Masz super konia, świetna budowa, trzeszczki i stawy i idealnym stanie ale dalej jest ropa kopycie przy lewej przedniej nodze.... Ja oczy jak 5 zł.. Dostałam leki przeciw zapalne dla Amora i mówi mocz nogę w rivanolu... Także moczyłam ją kolejne 2 tyg. zanim przyjechał kowal... Kowal przyjechał i mówi tak już ropy w przedniej nodze nie ma idzie oglądać tylne i mówi ty z tyłu na lewym kopycie też była ropa a ja znowu oczy jak 5 zł... Mówię,że ja nic nie wiedziałam i pokazuje mi to "zranienie" wkładając tam kopystkę i mówi,że to kieszeń gdzie była ropa. Pootwierał mi kopyto,wystrugał i mówi ,ze w tylnej nodze może się znowu pojawić ropa, muszę tą kieszeń czyścić. Ja ,że ok. I już nie pozwoliłam,żeby ta ropa wróciła. W taki sposób mój Amor stał przez 3 miesiące .... Także jak wasze konie nagle zaczynają mocno kuleć to grzebiemy kopystką w strzałce wąchamy to co wyciągniecie i jak śmierdzi bardzo mocno lub jest biała maź to jest ropa... Moczymy kopytko w riwanolu i robimy opatrunki na noc. Wypuszczamy konia na oddzielny mały padok samego,żeby nie biegał za końmi, czekamy na weterynarza oraz aż ta ropa wyjdzie :) Super, że dotrwałeś do końca <3 Ostatnio Amor znowu się nabawił ropy w kopycie ale syt. opanowana zastosowałam się do tego co wyżej napisałam i po ropie. a to ,że dzisiaj będzie weterynarz u młodego to sprawdzi czy aby na 1000000% tej ropy nie ma.
